środa, 4 stycznia 2012

Moja wielka grecka przygoda

 

Ostatnio naszło mnie na wspomnienia z wakacji. Idąc tym tropem znalazłam ostatnią stronę do recenzji- dziś zabieram Was czytelnicy na sentymentalną podróż do Myken.
Większość z Was pewnie nie ma z nimi zbyt dobrych skojarzeń- widmo koszmarnych kolokwiów z archeologii śródziemnomorskiej wciąż gdzieś nad nami krąży. Ale moi drodzy, czas stawić temu czoło. Zwłaszcza, że Mykeny są naprawdę wspaniałym stanowiskiem. Byłam, widziałam, zachwyciłam się.

Ale przechodząc do recenzji, zajmijmy się wizualnym aspektem strony.
Otóż nie jest źle. Na stronie głównej dobrotliwie spogląda na nas Maska Agamemnona. Otaczają ją odnośniki. Jeśli pokusimy się o nasunięcie na któryś z nich kursorem, mityczny władca znika i pokazują się kolejne obrazki- zdjęcia ze stanowiska, artefakty etc.
Bardzo przyjemnie.
A dalej, jak dla mnie- tylko lepiej. Gdy już przejdziemy do któregoś działu, nawigacja zostaje jeszcze bardziej uproszczona. Odnośniki, ładnie uporządkowane, znajdują się teraz po naszej lewej, po prawej możemy oglądać fotografie, na w centrum jest tekst.
No i lepiej być nie może. Co prawda strona jest czarna, ale tekst wyświetlany jest na białym tle, więc wszystko jest czytelne i estetyczne.
Dla mnie bomba- nie za wiele udziwnień, ale jednak miło się na to patrzy.

Czego możemy się dowiedzieć na stronie? No i tutaj kolejne miłe zaskoczenie, powinnam raczej zapytać- czego nie możemy się dowiedzieć.

Pierwsza zakładka- DEPAS Field Project. Informują nas o projekcie wykopaliskowo- szkoleniowym związanym ze stanowiskiem. Wszystko co musimy wiedzieć o tym programie,przebieg, wymagania wobec uczestników, koszta. No i niestety nie mam aktualnie 4 tys. dolarów, nie mam też dyplomu z archeologii antycznej, więc przechodzę dalej. Z lekkim tylko żalem.
Kolejne dwie zakładki zwierają bardzo szczegółowe opisy wykopalisk w dolnej partii stanowiska i w samej cytadeli. Tekst jest naprawdę długi i wyczerpujący, nie będę go streszczać. Zainteresowanych odsyłam do strony. Następny odnośnik wprowadza nas w szczegóły badań powierzchniowych i pomiarów prowadzonych w Mykenach.
Jesteśmy wprost bombardowani informacjami. I na pewno nie są one pobieżne, czy okrojone. Przedstawia się nam całą listę osób powiązanych ze stanowiskiem, całą listę instytucji zaangażowanych w badania, w końcu krótką historię tego miejsca.
Ale to nadal jeszcze nie wszystko- w dwóch zakładkach podana jest bibliografia. I jest ona naprawdę bogata- nie będę ich liczyć, ale pozycji jest kilkadziesiąt! Do tego linki do innych witryn, w podstronie "news" odnośniki do mediów piszących o Mykenach. Informacji jest naprawdę cała masa, każdy zainteresowany znajdzie coś dla siebie.
Jeśli z kolei nie lubicie czytać "nudnych tekstów po angielsku", cóż, zapraszam do Galerii.
Świetne zdjęcia z wykopalisk, ale również panoramy przedstawiające stanowisko. Możemy też obejrzeć sobie pięciominutowy filmik z wykopalisk w 2007 roku.

Podsumowując? W zeszłe wakacje zakochałam się w Mykenach. Dnia 4tego stycznia 2012 roku zakochałam się w ich stronie internetowej.
Informacje wręcz przytłaczają, myślę, że można spokojnie spędzić cały dzień na ich przeglądaniu, skacząc z jednej zakładki do drugiej.
Lista literatury jest również przebogata.
Multimedialnie do mnie również przemawia. Podobnie jak aspekt wizualny- prostota, smak, to jest to co lubię (choć pewnie nie każdy się ze mną zgodzi).
No cóż, smutna prawda jest jednak taka, że podobnie jak w przypadku strony Boxgrove, nie jest to raczej witryna dla "szarego obywatela", niezwiązanego w żaden sposób z archeologią. Jest ona bowiem ściśle na temat i raczej nie sądzę, aby sprawdziła się jako "popularyzator".
Chociaż... Spójrzmy prawdzie w oczy... To Grecja. Od kiedy Grecja potrzebuje promocji? Ludzie i tak tam jeżdżą, nawet jak nie mają pojęcia co oglądają.

Ale Wam drodzy archeolodzy (przyszli)- szczerze polecam!
http://mycenae-excavations.org/

piątek, 30 grudnia 2011

Przystanek- Niemcy


Wracając z naszej brytyjskiej wycieczki, możemy zajrzeć do niemieckiego miasta Hundersingen. Mieści się w nim muzeum oraz skansen celtyckiego grodu- Heuneburga.
Stanowisko to obejmuje okresy od epoki brązu do średniowiecza, z czego największy rozkwit przypada na epokę żelaza i osadnictwo celtyckie- przełom okresu halsztackiego i lateńskiego.
Stanowisko bez wątpienia bardzo interesujące. Obecnie również dla przeciętnego turysty, którego głównym zainteresowaniem nie jest archeologia. Ze strony internetowej dowiadujemy się, że można tam zwiedzić muzeum, ale również rekonstrukcję celtyckiej osady. Jest to też miejsce, gdzie można spotkać rekonstruktorów, co również wpływa korzystnie na rozwój turystyki.

No, ale- przejdźmy do samej strony. Bowiem już przy pierwszym kontakcie wywołała we mnie niewielkie oburzenie. Strona jest tylko i wyłącznie w języku niemieckim (nie oczekiwałam oczywiście informacji po polsku, ale spodziewałam się chociaż ułamka informacji po angielsku). No i cierp tutaj człowieku- albo doskonale idzie Ci rozumienie języka niemieckiego, albo możesz zapomnieć o dowiedzeniu się czegokolwiek. Jest jeszcze trzecia opcja- mianowicie podstęp. Na potrzeby recenzji sprytnie włączyłam tę stronę wspomaganą tłumaczem Google. I niby jest po polsku, ale cóż- droga przez mękę. Witrynę poznawałam na zasadzie- "Kali jeść, Kali pić" przeplatanego z niemieckimi słowami, którym tłumacz nie podołał.
Czego się jednak nie robi dla wiedzy.
Ktoś oczywiście zaraz może mi zarzucić- strony polskich muzeów i stanowisk też nie są po angielsku. No i ja się zgadzam, nie są, a powinny. Tylko, że na światowej/europejskiej arenie, to my jesteśmy "zacofani" nie Niemcy. Więc im bardziej nie wypada.

Poza tym mankamentem- od strony wizualnej rewelacja. Znów wszystko jest w 100% przejrzyste, schludne i po prostu cieszy oko. Pasek nawigacji jest z lewej strony- czytelny (o ile uporamy się z językiem) także poruszanie się po witrynie nie sprawia żadnych problemów.
Gdzieniegdzie tekst jest urozmaicany obrazkami, ale nienachalnie, ze smakiem.

Jeśli jednak przejdziemy do strony merytorycznej... Cóż. Zacznę od plusów.
To strona muzeum- więc w tej kwestii- wszystko świetnie. Jesteśmy zbombardowani informacjami praktycznymi- od cen biletów, poprzez godziny otwarcia, po dojazd. Plus multum innych informacji- konkursy plastyczne, warsztaty dla dzieciaków, ścieżki "archeologiczne"- czyli krótki opis nie kilku, a jedenastu (!) możliwych opcji zwiedzania Heunebergu. Jest nawet mapka dla nadgorliwych.
Jest to świetnie zorganizowane pod względem popularyzacji muzeum. Jak już wcześniej wspominałam oprócz samych gablotek znajduje się skansen na wolnym powietrzu- możemy podziwiać rekonstrukcje domostw i murów. Bajka.
Dodatkowym urozmaiceniem są rozmaite festyny z udziałem rekonstruktorów. Warsztaty dawnego rzemiosła.
Dla mniej przekonanych na stronie jest galeria zdjęć. Oglądając je nie sposób się nie zachwycić.
Wszystko pięknie, oglądając choćby połowę z tych opcji, mamy już wielką ochotę pojechać tam i zobaczyć ile się da.

No ale... Szukałam i właściwie jest to jedyna oficjalna strona poświęcona temu stanowisku. I w takim sensie, jest dość dużym zawodem. Jeśli chodzi o informacje archeologiczne/historyczne, są one szczątkowe.
Owszem- jest zakładka "Archäologische Grabungen" (wujek Google tłumaczy, że chodzi o wykopaliska). Ale tam- nie za wiele. Jest pokrótce przedstawiona historia wykopalisk. Jest też krótki artykuł o grobie celtyckiego wodza i właściwie tyle.
To dość rozczarowujące, biorąc pod uwagę jak ważne i ciekawe pod względem archeologicznym, jest to stanowisko. Tymczasem musimy zadowolić się tym co tam jest. Albo szukać informacji na innych stronach. Witryna na pocieszenie oferuje nam 5 pozycji bibliograficznych- wszystkie w języku zachodnich sąsiadów.

Podsumowując- muzeum wspaniałe, strona zdecydowanie promocyjna i pełna praktycznych informacji. Niestety archeologicznej wiedzy jest tam tyle, co kot napłakał, więc o ile nie chcemy się tam wybrać, to jedyną interesującą nas zakładką będzie "Literatur / Links". Choć i to nie do końca, chyba że biegle czytamy po niemiecku.
Ale osada jest super i zdjęcia ładne, więc mimo wszystko zachęcam do odwiedzenia strony.
http://www.heuneburg.de/

niedziela, 25 grudnia 2011

Ruszamy na zachód


Tym razem internet pozwoli nam zaoszczędzić niemałe pieniądze, które przeznaczylibyśmy na wycieczkę na Wyspy Brytyjskie. Kilka haseł wstukanych w wyszukiwarkę, kilka kliknięć i już. Jesteśmy w Anglii, hrabstwo West Sussex, stanowisko Boxgrove.
Na tę stronę natrafiłam już jakiś czas temu. Zarejestrowałam wówczas, że takowa istnieje i nie poświęciłam jej więcej uwagi. Teraz wracam do niej z okazji projektu blogowego, czas bliżej ją zbadać.

Rozpoczynając od strony czysto technicznej- nie zachwyca. Szata graficzna jest bardzo uboga, żeby nie powiedzieć, że w ogóle jej nie ma. Cała nasza przygoda ze stanowiskiem odbywa się na białym tle, z czarną czcionką. Na górze mamy cienką, niebieską linię paska nawigacyjnego i tyle. Całe szczęście, że praktycznie wszędzie czekają na nas kolorowe zdjęcia i ilustracje.
No, ale pomińmy ascetyczny design, w końcu najważniejsza jest treść.
I nie powiem, mi osobiście bardzo się to podoba. Na stronie głównej umieszczone są wszystkie podstawowe informacje- co, gdzie, o co właściwie chodzi etc. Mamy sympatyczne zdjęcie ładnej pani archeolog pracującej na stanowisku.
Nie ma co narzekać!

Zachęceni wyruszamy w podróż do kolejnych zakładek, w poszukiwaniu kolejnych atrakcyjnych eksploratorek.
Zamiast nich w kolejnym dziale- "The Dig" znajdujemy informacje o wynikach dotychczasowych badań. Kolejne zakładki- narzędzia kamienne, fauna, hominidy, geologia i lokalizacja, "oprowadzają" nas po stanowisku. Możemy pooglądać kolorowe fotografie narzędzi krzemiennych, kości zwierząt, a nawet kość piszczelową ówczesnego mieszkańca Boxgrove.
Zawarte informacje nie są przesadnie szczegółowe, w sam raz, żeby zaciekawić, ale nie zanudzić.

Strona zawiera też informacje o programie badań powierzchniowych, które są prowadzone w okolicy stanowiska. Przedstawione są metody ich prowadzenia i dotychczasowe rezultaty. Mamy dostęp do mapek z naniesionymi wynikami. Niczego się przed nami nie zataja.

Możemy też przyjrzeć się dyrektorowi projektu Markowi Roberts'owi i jego zastępcy Matthew Pope'owi. Podstrony zawierają ich zdjęcia i krótkie opisy osiągnięć

Zakładka "News" odsyła nas do bloga projektu, w którym zamieszczone są krótkie informacje o aktualnym stanie badań. Możemy się cofnąć nawet do 2001 roku, ale niestety "najświeższa" informacja jest z 2009 roku.
Ostatnia zakładka- "Projects" jest dla każdego, kogo strona zdołała zaciekawić stanowiskiem. Odsyła się nas tutaj do innych stron związanych z Boxgrove, podaje się literaturę związaną z tematem.

Podsumowując naszą wycieczkę- strona ma jak najbardziej potencjał- głównie ze względu na to, jak interesujące jest to stanowisko archeologiczne. Od strony informacyjnej również nie mam jej wiele do zarzucenia. Aczkolwiek jest naprawdę uboga we wszelkie inne formy przekazu i to jest jej zdecydowanym minusem. Na pewno nie nadaje się do popularyzowania informacji o Boxgrove, a szkoda.
Jeśli jednak trafi na nią ktoś, kogo interesuje to miejsce i prowadzone tam badania, na pewno znajdzie coś dla siebie.


http://matt.pope.users.btopenworld.com/boxgrove/services.htm

sobota, 24 grudnia 2011

Wycieczka do Krakowa

I tak oto nadszedł czas na recenzję, bowiem sesja depcze nam po piętach.

Zacznę bardzo pozytywnym akcentem- wybiorę się na wycieczkę do drugiej stolicy Polski.
Kraków- piękne miasto, pełne czaru i uroków. Pełne również ciekawych miejsc dla archeologa. Jeśli rzeczony lubi wpatrywać się w eksponaty w gablotkach, z pewnością będzie zachwycony tamtejszym muzeum archeologicznym.
Nie zawsze jednak można się tam wybrać. Benzyna droga, pociąg przy dobrych wiatrach będzie jechał 12 godzin. No to może już lepiej zasiąść przed monitorem komputera.

No i jest! Strona muzeum archeologicznego w Krakowie. Jakże pozytywne zaskoczenie! Strona jest estetyczna, przejrzysta. Wszystko jest na swoim miejscu, nie ma bałaganu. Estetycznie nie mam jej nic do zarzucenia. Mniej znaczy więcej.
Już pierwsze wrażenie jest bardzo dobre, dlatego też postanowiłam się bliżej przyjrzeć owemu portalowi.

Klikam na kolejne zakładki i jestem coraz bardziej zadowolona. Aktualności- są, wszystkie praktyczne informacje- adresy, telefony, cenniki i mapki dojazdu- są. Niby od strony informacyjnej- to by wystarczyło, ale nie. Możemy poczytać o stałych wystawach, ba! pooglądać sobie zdjęcia z sal. Możemy też na bieżąco śledzić wystawy czasowe- co nowego i jak długo będzie można zobaczyć daną ekspozycję.
Z chwili na chwilę coraz lepiej- siedzę w wygodnym fotelu, popijam ulubioną kawę, nie minęło dużo czasu, a już przyjrzałam się figurkom Uszebti z Egiptu i neolitycznej ceramice.

Co więcej? Otóż sporo- w zakładce "Pradzieje małopolski" mamy przekrój przez epoki, a do każdej z nich tekst opisujący najważniejsze zagadnienia i kilka ilustracji. Gdy klikniemy "Skarby muzeum" dostajemy kolejną dawkę informacji- kilka najważniejszych zbiorów np. zespoły z Jaskini Mamutowej, czy Światowid ze Zbrucza. Klik- uśmiecha się do nas wdzięczna scytyjska księżniczka.

Na stronie umieszczono również informacje na temat konferencji, które odbyły się w krakowskim muzeum, bieżących projektów  badawczych etc.
Można się też pokusić o poczytanie sprawozdań z badań terenowych- szczegółowo opisane poczynania od roku 2005 do 2010, opatrzone ilustracjami i zdjęciami, oraz zbiór artykułów ze stanowisk badanych we wcześniejszych latach.



Nie ma się co zastanawiać. Pogoda nie zachęca do spacerów, więc jeśli siedzicie w domu, warto wybrać się na wirtualną wycieczkę do krakowskiego muzeum. Będzie to na pewno pouczające, ale i przyjemne doświadczenie. Z czystym sumieniem polecam.


www.ma.krakow.pl

P.S. Och, ach, Gdańskie Muzeum Archeologiczne- dlaczego nie możesz mieć równie ładnej i treściwej strony internetowej? W tym roku proszę Świętego Mikołaja o jakąś pozytywną zmianę na tej koszmarnej witrynie.